からかい上手の高木さん キュンキュンレコーズ 評価
5.0


5.0
![[難過]](/cdn/img/transparent.png)
5.0
Graphics:
looks nice i always like seeing 60fs (that depend on what hp you using ofcourse im still using samsung 8 :) anyways ill give it 8/10 (i know i just played it like 5-10mins only...and besides no want have yet review bout this game i might aswell do it right)
Sound:
I like...or rather love the bgm so catchy (that depends on your taste on the music hey i wont alright jeez) ill give a 7.5/10...not much to say for this but it is what it is.
Gameplay:
Same point as i said ontop if you have ever played that game b4 this "takagi san" game (name too long...aint guno type it in :p )...Ill give 8/10
Storyline:
TBA
Value:
Value?Like as in how worth the game is or?Well whatever the cause is if you are fan of "skilled teased takagi-san" go ahead and try out this game should be worth of your time you liked it
ill give 10/10 mainly because it helps you to kill time if you are bored or something
Overall i think i would say i love this game but i wont be spending too much time on this game maybe...also rmb how i said this game is similar to "guitar girl" (yes you said 3 times alrdy jeez) i suggest you download auto clicker if you too lazy (wait why thought?) "why?" because this game involve clicking the screen like no tmr...you nvr played other games like cookie clicker?? (cant rmb)...gone case
Anyways jokes aside hope yall enjoyed the game while waiting for the movie to come out eventually (which i know i can just read the manga...well defeat the purpose of finding out what will happen...alright chill everone have their own preference on whether to read the manga or nah)...alright ill stop there anyways have a good day/night/even which ever timezone you at right now
p.s the storyline ill update if i feel like it
p.s.s takagi-san best girl??
p.s.s.s is this how you use the "p.s's" ok ill go now bye
p.s.s.s.s.s.s.s.s.s.s.s.s
you still here?!?
5.0
4.0
ubranym, słuchawki w uszach a ze słuchawek jakiś pieniężny kawałek -
ewentualnie niczego nie słuchamy i lekko uśmiechamy się do siebie, słuchając
własnych, spokojnych myśli - To nasza ostatnia noc, mamy wyjebane na ludzkość
i własne/cudze troski -. Dźwigamy plecak, a w nim dwie żołądkowe czyste (lub co
innego z prądem), nakurwiamy do najbliższej budki z kebabem i zamawiamy
dwa na wynos (grube ciasto, sos mieszany i ewentualnie przepłacamy za colę
0.5l) . ładujemy nasz cieplutki nabytek do plecaka... jest już ciemno, ciemnica, że
chuj widać pomimo wszechobecnej, grubej, białej warstwy śniegu i światła jakie
się od niego odbija. Nakurwiamy do najbliższego lasu, wchodzimy doń bardzo
głęboko, najdalej jak się tylko da. Wpierdalamy się w jakąś chuj-wie-gdzie.png
kępę gęsto porośniętych iglaków/innych drzew, by mieć pewność, że nikt nas
nie znajdzie do końca zimy. Tu jest już bardzo piniężnie, szukamy wygodnego
dla nas miejsca (chuj, że śnieg, przecież i tak zdychamy tej nocy), zaczynamy
wypakowywać nasz plecak, a jak ktoś lubi mieć ciepło i sucho w dupę, siada na
swoim wypakowanym 'worku'.
Zaczynamy degustację, zimnych już kebsów, popijając z przerwami zimniejszą
colą. Międzyczasie robi się ciekawiej, bo znudziło się nam siedzenie i
postanowiliśmy sie pół-pierdolnąć na białym puchu. Otwieramy naszą czystą i
tankujemy z butelki, na początku po troszku, a w miarę ubywania kebsów i coli
coraz raźniej i większymi haustami. jeśli będzie za mało na twardy łeb (no kurwa,
rzeczywiście), napoczynamy drugą. Jeśli słuchasz swojego, ulubionego kawałka-
przy-którym-chcesz-zdechnąć, dajesz na maksymalną głośność. Czekasz... Wóda
rozgrzewa, lecz z czasem zaczyna ci się robić chłodno i chłodniej, jest
nieprzyjemnie... Ruszasz nogami, to taki jebany odruch, bo podświadomie nie
chcesz zdychać... Mróz nakurwia cię w policzki... Aż nagle, pojawia się to
zajebiste uczucie ciepła, rozlewającego sie powoli od stóp do samej głowy, jest ci
zajebiście błogo, ulubiony kawałek nucisz sobie w myślach, znasz go na pamięć i
ciągle zapętlasz. Myślisz sobie: "Ciekawe kiedy pierdolnie bateria? Chuj z tym i
tak już będę tak bardzo martwy. Jest już późno w nocy, a ty masz wyjebane na
wszystko, bo dzisiaj zdychasz. Ciepło w końcu znajduje sobie towarzysza w
postaci senności, wiesz o tym i wiesz również, iż nie powinieneś zasnąć, a mimo
wszystko z chęcią byś to uczynił, jeszcze walczysz, lecz po kiego? Mrok ustępuje
migotliwemu światłu, wpierw małemu a z czasem coraz większemu, przyjemnie
jasnemu, przed tobą pojawia ci się znana sytuacja z twoich wczesnych lat
młodości: jakiś seba mówi, że jesteś głupi, bez zastanowienia nakurwiasz go
grabkami, ryczy, a ty boisz się bagiety od jego rodziców. Późniejsze sceny
ukazują inne etapy z twojego życia. W tle dalej leci twój ulubiony, zapętlający się
kawałek. Gdzieś dostrzegasz swoją mamełę jakieś dwadzieścia lat temu, robi cos
w kuchni a ty zawsze ciekawy świata, pytasz cóż takiego wyczynia. Uśmiecha się
i odpowiada, że twoje, ulubione ciasto - szarotkę -. Cieszysz się, jako mały seba i
obserwator całej tej sytuacji. Przed twoimi oczami pojawiają się inne sceny, nie
wszystkie tak radosne albo i przykre. Tudzież pierwszy komputer i gra w jaką
nakurwiałeś z zapałem. Pogaduchy z koleżkami z podbazy o tejże właśnie grze,
bugach jakie widziałeś i rysunkach jakie odpierdoliłeś inspirując się tym
cudeńkiem i fantazjując jak ukończyłbyś tą grę. Za chwile pojawia się pierwsza
kobieta, która zdobyła twoje serce, dalej licbaza, lekcje i przerw, pierwszy raz z
dziewczyną, która odwzajemnia twoje uczucia. Okres studiów i dzikich popijaw,
dni na kacu, egzaminów, poprawek, zarytych nocy przy książkach... Obraz trwa,
jednak z czasem robi się coraz mniej wyraźny, bo jaśniejszy. Jakaś nieprzyjemnie
lodowata szrama pojawiła się na twoim policzku, chwilę później na drugim.
Zyskujesz na świadomości i zdajesz sobie sprawę, że to samotne łzy płyną
leniwie po twoich, dziwnie ciepłych w dotyku policzkach, łzy wspomnień i
szczęścia, potęgowane spełnieniem własnej śmierci, jesteś świadom, że za
chwilę nastąpi koniec tej męczarni, komedii zwanej życiem. Zaznasz tak długo
poszukiwanej ulgi. Znów zapadasz we własny "last life trip". A obraz miast
jaśnieć, ciemnieje. Koniec? Nie... Czujesz bowiem łomoty swojego serca i
słyszysz tą dziwnie znajomą muzykę, lecz nie możesz sobie jej przypomnieć...
Nie dbasz o to... Wszędzie jest ta ciemność... Wydajesz z siebie ostatni, lekki
dech... Umierasz...
W środku nocy zaczyna leniwie padać gęsty śnieg. Przykrywa twoją twarz, ręce i
4.6
4.8
5.0
4.4
5.0
5.0
4.8






5.0
ロード中